środa, 23 grudnia 2009

Ain't Talkin' 'Bout Photos


modelka: Karola Markowska, MUA: Paula, Foto: Mariusz „Marchewa" Marchlewicz

Fotograficznie
Oj stare zdjęcie, stare, z czasów sierpniowych upałów, ale chyba już wszystkich przyzwyczaiłem do takich opóźnień w publikacji zdjęć. Z czasu jaki upłynął od ostatniego posta też się powinienem wytłumaczyć, ale cóż, to tylko mieszanka lenistwa, nadmiaru zajęć służbowych i imprezowo-wystawowych. Nieistotne. Na zdjęciu Karola, która pobiła wszelkie rekordy w oczekiwaniu na termin sesji i zdobyła Złoty Order Cierpliwości :) Mam chociaż nadzieję, że z rezultatu oczekiwania jest zadowolona ;) A gdyby ktoś miał ochotę ponarzekać, że zdjęcia są sztuczne, to dam mu w prezencie argument od siebie: wiatr we włosach też jest sztuczny ;)
Wkrótce (od następnego postu) pokażę zdjęcia z sesji dla Szwejka, postaram się postować tą serię zdjęć w jak najkrótszym okresie czasu, więc mam nadzieję, że przez święta będzie można zaglądać tu znacznie częściej niż ostatnio. Zastanawiam się też na udostępnieniem do ściągnięcia całego kalendarza jako pdf-a na licencji CC uznanie autorstwa-użycie niekomercyjne-bez utworów zależnych, tak żeby każdy mógłby wydrukować sobie swój własny egzemplarz :) Dajcie znać co o tym myślicie. Mam nadzieję, że następny post z pierwszym zdjęciem pojawi się jutro-pojutrze, jako prezent gwiazdkowy.

Muzycznie
Van Halen - Ain't Talkin' 'Bout Love



wtorek, 10 listopada 2009

Sweet 16 in leather boots

modelka: Wiola R., foto: Mariusz "Marchewa" Marchlewicz

Fotograficznie
No w końcu coś innego, weselszego i bardziej kolorowego niż ostatnimi czasy. Taka odmiana na jesień, żeby wszyscy w deprechę jesienną nie powpadali. Wiola w technikolorze :) moja pierwsza w życiu modelka z "łapanki" ;) Zdjęcie pochodzi z naszej pierwszej sesji, próbnej w sumie, chociaż tego chyba nie widać. Wiolę będzie można też podziwiać w kalendarzu Szwejka, na którego karty trafiła nasza druga wspólna sesja, na motocyklu jadącym po pięknym starówkowym bruku :) Już nie próbna a w pełni pro, będzie co podziwiać.
Po wszystkich kalendarzowych sesjach glamur chyba lekko skręciłem w stronę lżejszej fotografii, co póki co mi się podoba, i pewnie jeszcze kilka następnych sesji, już dla siebie, do portfolio powstanie w podobnej stylistyce. Można też powiedzieć, że na dobre wyszedłem ze zdjęciami ze studia. Co prawda plenerów jak nie robiłem tak nie planuję robić, ale za to wiem, że wszelkie inne pomieszczenia mogę sobie na potrzeby zdjęć zaadaptować. No - prawie wszelkie. Wcześniej preferowałem puste ściany jako nierozpraszające uwagi od tematu zdjęcia tło. Teraz zaczynam doceniać pewne walory kolorowego i pstrokatego nawet czasem tła. Zobaczymy jak mi to dalej pójdzie, całe życie się człowiek uczy.

Muzycznie


Iggy Pop - "Sixteen", czyli rozterki sercowe niepotrzebnego nikomu starego piernika. Fajne, tylko szkoda, że takie krótkie. A swoja drogą to chyba jeszcze więcej Iggiego będzie, bo się zasłuchuję ostatnio.

niedziela, 1 listopada 2009

Malamut Festival 2009 Ostrava

Ornic'art
Ornic'art
Ornic'art
Rachel Echenberg
Risa Takita
Risa Takita
Boris Nieslony

Ze małym opóźnieniem, w końcu są zdjęcia z festiwalu performance Malamut w Ostravie. Festiwal był ciekawy, a o ostrawskim jedzeniu, piwie i dziewczynach mówimy do dzisiaj ;) Warunki do robienia zdjęć podczas performance nie były może wymarzone, ale zdarzyło się kilka ciekawych sytuacji. Fotograficznie najlepiej prezentuje się chyba jeden z dwóch performance francuskiej grupy Ornic'art, pierwsze trzy zdjęcia u góry posta.
W międzyczasie wszystkiego, kończę zdjęcia do kalendarza, właściwie jestem już po ostatniej sesji z Oliwką, która nawiasem mówiąc wyszła super :) Teraz pozostało tylko zamknąć wybór zdjęć, zakończyć projekt kalendarza i wysłać wszystko do drukarni. Premiera kalendarza, o ile nic się nie zmieni - 5 grudnia w Szwejku w dniu "urodzin" lokalu. Równocześnie z premierą kalendarza odbędzie się wystawa fotografii, które powstawały równocześnie ze zdjęciami z kalendarza, ale nie trafiły do niego; licytacja kilku numerowanych i podpisanych przez modelki egzemplarzy kalendarza, oraz koncert Jacek Kulesza Trio (gdzieś wcześniej przewinął się na zdjęciach z PiotrkOFF Art Festival). W skrócie - będzie się działo :)

czwartek, 22 października 2009

Wielki Smutek

kliknij zdjęcie aby powiększyć

Zdjęcia powstawały od marca 2009, choć myślałem o nich grubo od ponad roku. Część zdjęć została odrzucona bo nie pasowały do konceptu. Te też nie pasują tak całkiem do końca. Ba, nie podobają mi się póki co (bo ja nigdy tak do końca zadowolony ze swoich zdjęć nie będę), ale dłużej czekać już się nie da, więcej już zdjęć do tej historii nie zrobię. To ostatnia właściwie chwila, bo później pewnie bym je wszystkie usunął ze wszystkich dysków i archiwów. Dziękuję Kindze za znoszenie godzinami drutu kolczastego i Kasi za niezłomne oblewanie się zimną czarną farbą. Dzięki dziewczyny, to było prawdziwe katharsis.
Ten tryptyk to pewna zamknięta historia, która wydarzyła się po drugiej stronie lustra. Od złotej klatki, przez to co będzie bolało już zawsze, po wielką pustkę. Choć ta jedyna właściwa interpretacja będzie czytelna tylko dla dwóch osób na świecie, to tak naprawdę każda Twoja interpretacja będzie dobra, drogi widzu. Bo to historia która pasuje do każdego z nas.
Dlaczego zrobiłem te zdjęcia? Bo to mały fragment długiej historii, którą będę pamiętał do końca życia, i do której nieustannie wracam myślami. Bo to była cholernie dramatyczna historia. Bo to coś co mnie zmieniło i częściowo ukształtowało mnie takiego jakim jestem. I chyba najbanalniejszy ale i najistotniejszy powód - bo to dla mnie cholernie ważne było - i jest. Powiedziałem chyba już wystarczająco dużo.
Teraz - orkiestra, touche!
Miało być "Kayleigh" Marillion z dedykacją, ale już było, więc będzie coś nawet lepszego, "Candy" Iggy Popa.

"All my life youre haunting me"
I wish You so much luck...



poniedziałek, 12 października 2009

PiotrkOFF Art Festival

Iowa Super Soccer - strona zespołu

Iowa Super Soccer - strona zespołu

Iowa Super Soccer - strona zespołu


Bajzel - strona zespołu

Fotograficznie
No i miałem skończyć tryptyk a tu się okazało, że muszę przygotować wszystkie zdjęcia z festiwalu PiotrkOFF Art Festival. Festiwal odbył się w Piotrkowie w ubiegły weekend - 9-11 października. Była to pierwsza, choć z pewnością nie ostatnia edycja tego świetnego festiwalu. Choć miały wystąpić na nim zespoły niszowe, to śmiem twierdzić że różnica między zespołami które grały, a tymi które macie okazję widzieć w TV, słyszeć w radio, polega jedynie na marketingu i PR. Bezpretensjonalność i świeżość tych zespołów bardzo kontrastuje z zachowaniem zblazowanych "wielkich" gwiazd polskiej sceny muzycznej. Miło było posłuchać ludzi którym granie przed publicznością sprawia prawdziwą frajdę. A przy okazji i miło było porobić kilka zdjęć, no bo co ja innego mógłbym robić na koncercie ;) Wrażenia niesamowite, choćby Iowa Super Soccer grające wewnątrz kościoła ewangelicko-augsburskiego. Brzmiało świetnie, ale z powodu tego czym się zajmowałem zwróciłem raczej uwagę na aspekty wizualne, które powalały. I tak samo Bajzel, zwany człowiekiem-bombą lub człowiekiem-orkiestrą, który powalił publiczność swoją energią w małej piwnicy po ODA na Sieradzkiej. Długo by opowiadać, więc lepiej nie przegapcie przyszłorocznej edycji.

Muzycznie
A muzycznie, jakby inaczej mogło być... Iowa Super Soccer - The River

niedziela, 27 września 2009

Memories are black

modelka, makijaż: Kaha, fot.: Mariusz "Marchewa" Marchlewicz

Fotograficznie
Z kolejną sesją zbliżamy się powoli do współczesności ;) Na zdjęciu Kaha na sesji, gdybyło jeszcze zupełnie ciepło. Sesja bardzo udana, mimo, że podłoga od farby był śliska jak lodowisko. Poza na zdjęciu jest przypadkowym efektem małego poślizgu i upadku - ale przyznać muszę, że efektem niespodziewanie dobrym :) Najważniejsza była kamienna twarz modelki tuż po upadku - gdyby nie ona, ujęcie by się nie udało :)
A sama sesja jest drugą do tryptyku, który sobie jeszcze na początku roku zaplanowałem. Dobre wieści są takie, że pod wpływem dosyć nagłego pomysłu powstała też już i trzecia sesja z tej serii, więc w niedługim czasie złożę ten nieszczęsny tryptyk który mnie męczy od 100 lat, jak wiecznie odwlekane katharsis.
Męczy mnie tylko to w jakiej kolejności wszystko pokazywać, czy tryptyk wrzucić poza kolejnością, czy też miałby czekać na wszystkie zdjęcia które zrobiłem na sesjach wcześniej. Męczy mnie też to, że wszystkie zdjęcia które zrobię, już po sesji przechodzą tyle faz odnośnie mojego odczucia co do nich. Na początku najczęściej jest zadowolenie, czasami nawet lekka euforia z powodu udanych zdjęć. Potem odczekuję, żeby przejrzeć je na spokojnie. Wtedy zazwyczaj podobają mi się trochę mniej, ale za to jestem bardziej obiektywny i potrafię bardziej sensownie i metodycznie wybrać najlepsze zdjęcia do pokazania. Potem czasem mam dalszy spadek zadowolenia, po to, by po dłuuuższym czasie odkryć zdjęcia na nowo, i zachwycić się nimi po raz kolejny, odkrywając w nich jeszcze coś innego niż widziałem na samym początku. Potem pozostaje już chyba tylko plateau, z lekką tendencją spadkową, kiedy uczę się co mogłem zrobić lepiej i jakie błędy popełniłem. Skomplikowany proces. Chyba lepiej bym zrobił ze swoim życiem, gdybym został np hutnikiem ;) Miałbym mniej śmiesznie sztucznych dylematów ;)

Muzycznie




Znowu Soap&Skin. "The Sun" tym razem, ciągle z pierwszego i jedynego albumu. Ciekawe kiedy następny się pojawi.

wtorek, 8 września 2009

Living on the Edge of the Cage


modelka: Kinga, mua: Marta Kłopotowska
Fotograficznie
Ok, obiecuję to już ostatni raz ta seria z Kingą, bo pewnie się monotonnie zrobiło. Widać tylko, że ciężka sesja z kłującym drutem jak najbardziej się opłacała bo przyniosła świetne rezultaty. Ilość zdjęć, pewnie też dowodzi, że taki minimalizm najbardziej mi pasuje, z czego właśnie teraz zdałem sobie sprawę :) Szczęście, że kolejna seria będzie podobna. Właściwie zdjęcia z Kingą i następne, które dopiero pokażę miały być częścią tryptyka, jednak jak na razie się okazało, jest jedynie dyptyk. Trzeciej sesji zabrakło. Może jesień coś nowego wniesie w tej materii.
Sesje do kalendarza Vojaka Svejka idą dobrym torem, niemal połowa już za mną, a rezultaty co najmniej interesujące. Strasznie mnie denerwuje, kiedy zdjęcia wychodzą zupełnie inaczej niż planuje, ale z drugiej strony są przez to interesujące - bo jest w nich zdecydowanie więcej niż moja skromna wyobraźnia byłaby w stanie wnieść.
Oprócz kalendarza ruszyłem też ostro z sesjami dla siebie samego, czyli robię to z czym obijałem się strasznie przez duuużą część roku.

Muzycznie



Miałem wrzucić the Passanger, ale przecież to wszyscy znają... więc wybrałem inny hicior Iggy Popa - Livin' on the Edge of the Night. Ehh ten refren, takiej muzyki już nikt teraz nie robi...

niedziela, 30 sierpnia 2009

Copper Crown, Golden Cage

modelka: Kinga, makijaż: Marta Kłopotowska
Fotograficznie
Powoli kończę zdjęcia z przed dobrych paru miesięcy, to już ostatnie albo przedostatnie. Potem było długo, długo nic, i w końcu zbliżamy się do współczesności ;) Jako że przez większą część roku niezmiernie się obijałem teraz postanowiłem to nadrobić. Jak dobrze pójdzie, to w dwa-trzy tygodnie zrobię więcej zdjęć niż przez poprzednie 12 miesięcy, oby się to też na jakość przełożyło ;)
Oprócz wielu normalnych sesji, równolegle powstaje nowy specjalny projekt. Dosyć niecodzienny - Marchewa wygrzebał się ze studia i robi sesje objazdowe ;) A dokładniej: powoli powstają zdjęcia do kalendarza. Kalendarza o tyle niezwykłego, że firmowanego przez kultowy piotrkowski lokal kulturalno-gastronomiczny - Gospodę Vojak Svejk, znaną choćby z organizacji miliona imprez kulturalnych, koncertów, wystaw itp. na piotrkowskiej starówce. W rolach głównych na kartach kalendarza wystąpią piękne barmanki i stałe klientki gospody. Zdjęć niestety nie pokażę nigdzie online, gdyż żeby je zobaczyć trzeba będzie położyć swoje łapy na ekskluzywnej i limitowanyej kopii kalendarza. System dystrybucji jak zwykle będzie mglisty i niejasny ;) więc chętnym proponuję jak najszybsze zapisy na miejscu w barze ;)

Muzycznie


Tego nikt się tu nie spodziewał (ja też nie): Siekiera - Szewca Zabija Szewca. Jak mi się ten teledysk cholernie podoba, przecież ten klimat zasługuje na conajmniej kilkanaście różnych nagród :)

sobota, 15 sierpnia 2009

My only friend the End

modelka: Kinga, MUA: Marta Kłopotowska

Wszystkie piękne historie ze wszystkich książek świata, ze wszystkich filmów świata, tak naprawdę rozpływają się w powietrzu, zamieniają się w mgłę i osiadają na pustym polu bitwy, kiedy bohaterów wkładają do drewnianych jesionek i zakopują pod ziemią. Ostatecznie w naszej książce, naszej klatce, ostatecznie zostajemi zupełnie sami. Najważniejsze więc to chyba to by czuć się dobrze samemu ze sobą.
A to niekoniecznie dygresja, bo to jest prawdą i na temat tego jak żyć, i tego jak robić zdjęcia. Na razie od bardzo dawna nic nie robię, więc to pewnie takie tłumaczenie przed samym sobą.

Muzycznie
Soap&Skin - Cynthia, po raz drugi coś z debiutanckiego albumu Anji Plaschg. Póki co, cały czas koncertuje, więc pewnie nie ma czasu na nagrywanie materiału na nowy album, ale jestem strasznie ciekaw co dalej z tego będzie. Jako bonus: 24 października będzie grała w Polsce. Więcej informacji na google :)

wtorek, 28 lipca 2009

Smells Like You

modelka: Kinga
mua: Marta Kłopotowska
Fotograficznie
Część dalsza "Złotej Klatki". Drut kolczasty jak się okazuje wcale nie jest taki łatwy do opanowania jak by się wydawało. Najpierw sam się pokułem sklecając tą "klatkę", a następnie modelka w trakcie sesji przeszła niemal drogę krzyżową próbując utrzymać na nagim ciele ciężki kawał ostrego drutu kolczastego. Po tygodniu podobno nie było już śladów ;)
Ponadto mam urlop od robienia zdjęć, więc kończą mi się zdjęcia do publikacji. Chociaż z drugiej strony zdjęcie w dzisiejszym poście jest sprzed 4 miesięcy :> Trzeba by się ruszyć i coś zrobić, bo straaasznie długo nie robiłem żadnej dobrej sesji dla siebie. Została mi tylko jedna jedyna jeszcze nie publikowana. A robię mało przez ciagły brak czasu, spowodowany imprezami, lenistwem, albo innymi zleceniami. Na szczęście pomysły jakieś mam, nawet jeden dosyć ekstremalny, jeśli dojdzie do skutku, będzie niezły hardkor ;) Będzie sporo przygotowań, w trakcie sesji będzie ciężko i niebezpiecznie, ale mam nadzieję że rezultaty będą to wynagradzały. Cały czas zastanawiam się nad modelką. Ale na razie nic więcej nie będę zdradzał.

Muzycznie
No tak, aż dziwne że jeszcze nigdy tego nie było. Może właśnie najdłuższa droga prowadzi do domu, do początku. Ten zespół to wiele moich wspomnień i prawie cała moja młodość. To mój pierwszy świadomy kontakt z muzyką, to coś co mnie wychowało i ukształtowało na długie lata moje gusty muzyczne. Kurt to, jak dostrzegam po czasie, jeden z niewielu wokalistów, u którego właściwie nie było podziału na osobowość sceniczną a prywatną. Na scenie był sobą, nikogo nie udawał, nie tworzył swojego imageu. Być może jego prawdziwość i szczerość była zbyt ciężka by ją dalej znosić i dlatego ta historia skończyła się w taki właśnie smutny sposób. Pocieszające jest to że jego wpływ na muzykę był tak wielki, że i on i zespół pozostaną w zbiorowej świadomości na zawsze.

niedziela, 12 lipca 2009

Bird Shop

Fotograficznie
Przez kraty źle się robi zdjęcia. Wszyscy mamy swoje kraty, swoje klatki na głowach, żyjemy w klatkach, jak ptaki. Pytania o wolną wolę tracą znaczenie, jeśli pamiętać o tym co nam wolno a czego nie wolno, co robić powinnismy a czego nie, i co nie wypada. Ale zdjęcie jest o czym innym. To zdjęcie ornitologiczne. O ptakach w złotych klatkach.
Na zdjęciu Kinga.

Muzycznie
Po raz pierwszy od bardzo dawna, muzyka bardzo starannie dobrana do zdjęcia. Można by nawet powiedzieć, że dłuuugo czekałem z publikacją zdjęcia po to, aby znaleźć do niego dobrą muzykę. W końcu jest, a raczej sama mnie znalazła. Będzie więcej. Zdjęć będzie więcej, mam nadzieję że starczy mi sił na tryptyk, a ta muzyka będzie pasowała idealnie.
Soap&Skin - 19 -letnia austriaczka, głos prawie jak Nico. Śpiewa, gra na pianinie i skrzypcach. Maluje. Cudo normalnie. "Spiracle" - z debiutanckiego albumu "Lovetune for Vacuum" (2009).

czwartek, 2 lipca 2009

Welcome to the fashion

Modelka i wizażystka - Marta Pyć, projekt ubioru i stylizacja: Ania Kołodziejska, zdjęcia - Mariusz "Marchewa" Marchlewicz
Fotograficznie
Niespodzianka. Nie dość że to moje pierwsze stricte modowe zdjęcia, to jeszcze na dodatek pierwsze które pokazuję tak szybko po sesji - zdjęcia robione w ubiegły weekend, jeszcze gorące. Sesja była szybka i pro, tak jak lubię, dziewczyny świetnie się spisały.

Muzycznie
Tego chyba przedstawiać nie muszę. Do fotografii mody pasuje jak pięść do nosa, ale co tam. Kulisy pracy modelek na wybiegach chyba jednak przypominają dżungę, więc i może dobrze pasuje ;) Słucham ostatnio często dosyć. Guns'n'Roses - Welcome to the Jungle.

czwartek, 18 czerwca 2009

He shot me down, bang bang

Modelka: Martyna Dróżdż
MUA, stylizacja: Marta Kłopotowska
Lokacja: Cafe Roma, Piotrków Tryb.
Pomoc: Kaszmir
Fotograficznie
Kolejne zdjęcie z sesji w Cafe Roma z Martyną. Nie wiem czy jeszcze wrzucać coś z tej sesji, chociaż sądząc po odzewie, chyba jeszcze ze dwa wrzucę. Jak to jest, że ludziom podoba się coś zupełnie innego niż mi? :> No a poza tym powoli kończą mi się zaległe zdjęcia i powoli dochodzę do teraźniejszości ;) Ale w zanadrzu jest jeszcze jedna mocna sesja, sam nie mogę się doczekać kiedy ją pokażę. No ale wychodzi na to, że trochę się ostatnio obijałem, choć w sumie chyba robiłem kilka sesji niekoniecznie dla siebie i nie za bardzo mam co pokazywać.
Ciekaw jestem jak wyjdą zdjęcia z najnowszego zlecenia. Niby ma to być komercyjna prosta fotografia katalogowa, ale fanom glamour mogły by zdjęcia przypaść do gustu. Zobaczymy wkrótce czy będzie co pokazać.
W końcu po wielu, wielu miesiącach planów udało mi się zmobilizować i wyczyścić matrycę aparatu. Bądź też raczej zostałem przymuszony okolicznościami. Przyjechała nowa lampa do kompletu, i radiowe wyzwalacze, więc mam w końcu czym świecić, a że przy takim świetle mogę w końcu przymkną nieco przysłonę, to i syfki na matrycy lepiej widać. Kiedy doświetlam sobie scenę na plenerze w pełnym słońcu lampami, to zdarza się z przesłoną i do 22 do chodzić. Wtedy syfki były już widoczne milionami i to ostre jak brzytwa. Godziny retuszu w PS. Czyszczenie niezbędne. Serwis Koba&Kowalczyk w Łodzi spisał się na medal, szczerze polecam.

Muzycznie
Kiedyś już była tu Nancy Sinatra, ale w duecie z Lee Hazelwood. Teraz solo. Piosenkę pewnie znają wszyscy fani Kill Billa. I pewnie zaraz zaczną jakieś feministki protestować przeciw propagowaniu przemocy wobec kobiet ;) Nancy Sinatra - "Bang Bang".

czwartek, 11 czerwca 2009

Hard Rock Caffe

Modelka: Martyna Dróżdż
MUA, stylizacja: Marta Kłopotowska
Lokacja: Cafe Roma
Pomoc: Kaszmir

Fotograficznie
Po raz kolejny Martyna. Trochę glamour, trochę rockowo. Szczególne podziękowania należą się właścicielowi lokalu Cafe Roma przy ul. Słowackiego 42 (w Piotrkowie oczywiście), który użyczył to pięknie wykończone wnętrze na potrzeby sesji. Generalnie polecam tą kawiarnię, świetna kawa, nastrojowe wnętrze a na dodatek od niedawna można obejrzeć tam moją mini ekspozycję fotograficzną. No i podziękowania dla niezastąpionego Piotrusia, który nie dość że swoje kochane gitary pożyczył, to jeszcze "lampy trzymał" na sesji ;)
Kiedy robię zdjęcia w takiej stylistyce, jakoś strasznie szybko i bezrefleksyjnie mi idzie. Pewnie źle, bo zapewne jeszcze sam swoich błędów nie widzę, ale chyba wyłącznie dzięki swojej niewiedzy mogę się ze swoich zdjęć cieszyć ;)

Muzycznie
Nie, żeby kawałek pasował do zdjęć, nie żeby był jakoś nowy czy świeżo odkryty, ale lubię go od dawna, a nie wiedziałem co dziś do posłuchania wrzucić. A więc Dave Matthews Band - "Gravedigger".

piątek, 29 maja 2009

Venus in Furs


Fotograficznie
Dalsza część sesji z Martyną. A tak się składa, że będzie też na zdjęciach w następnym poście. Produktywna modelka, nie ma co ;)
Rozleniwiłem się ostatnio ze zdjęciami, dawno nic nie robiłem. Ale to prawdopodobnie przez festiwal Interakcje, na którym cały tydzień robiłem zdjęcia. Wcześniej "oszczędzałem siły", a teraz mam jeszcze sporo pracy przy katalogowaniu, archiwizowaniu i rozsyłaniu zdjęć, nota bene zaległej pracy, bo powinienem to zrobić w ciągu kilku dni po festiwalu. Jednak strasznie często tak mam, że nie dotykam zdjęć z sesji przez dosyć długi czas. Tak żeby ostygły, żebym mógł zapomnieć o sesji, i spojrzeć na zdjęcia po raz drugi świeżym spojrzeniem, zobaczyć je na nowo. Wtedy łatwiej mi wydobyć to co dobre i odrzucić to co złe. Zaraz po sesji do zdjęć mam jeszcze stosunek emocjonalny, "znamy się" ze zdjęciami jeszcze z sesji, pamiętam które miały być super, a które średnie... ale potem po czasie okazuje się troche inaczej, jeśli spojrzeć na nie chłodno i obiektywnie. Znajduję inne, lepsze ujęcia, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi, w tych które miały być dobre dostrzegam wady które je przekreślają. I na koniec wychodzi jakaś średnia, idę na kompromis z samym sobą wybierając ostateczne zdjęcia. Kompromis pomiędzy emocjonalnym stosunkiem do zdjęć a obiektywnym i chłodnym spojrzeniem. Mam nadzieję, że to wyjaśnia choć trochę niektórym osobom, dlaczego na zdjęcia Marchewy trzeba tak długo po sesji czekać [Bądź też udowadnia jak sprawnie usprawiedliwiam swoje lenistwo... ;) ].

Muzycznie
Onirycznie dziś trochę. Lubię to słuchać rano, w drodze do pracy, kiedy jeszcze nie do końca jestem obudzony. The Velvet Underground - "Venus in Furs". Lou Reed ma naprawde świetny głos, i do tego jeszcze ten sadomasochistyczny tekst.

niedziela, 24 maja 2009

Set the Controls to the Heart of the Dawn


Fotograficznie 
Fragment starej sesji reklamowej z Martyną, z grudnia 2008. Sesja na zlecenie (zdjęcia m.in. do kalendarza), i choć rzadko mogę to powiedzieć o zleceniach, to jestem w pełni zadowolony z efektów. O dziwo, cała sesja poszła chyba najszybciej ze wszystkich jakie w życiu robiłem, ale pewnie dlatego że dokładnie było wiadomo co chcemy osiągnąć, no i nie było żadnej wyszukanej stylizacji, akcesoriów czy strojów. Światło, też banalne, co widać, więc się nie napracowałem. Zresztą najwięcej czasu sesji zeszło na czekaniu na zniknięcie odcisków/śladów na ciele po obcisłych ubraniach. 
Coraz bardziej zaczyna mnie interesować taki minimalistyczny typ zdjęć, nawet czarno-białych, co rzadkie u mnie. W następnym poście jeszcze kilka zdjęć z tej sesji.

Muzycznie 
Odlatujemy coraz bardziej psychodelicznie, kiedyś pewnie bym nigdy nie przypuszczał, że będę w stanie coś takiego wysłuchać... ;) Dziś znów stary Pink Floyd - Set the Controls for the Heart of the Sun. Tu akurat wersja dłuższa, koncertowa ( z koncertu w Pompejach [Live at Pompei], jest jeszczcze na albumie "Ummagumma - Live"), studyjne były prawie o połowę krótsze ("Works" i "A Saucerful of Secrets"). Powoli dochodzę do wniosku, że "Pulse" i "The Wall" to strasznie komercyjne albumy Pink Floyd, taki okres muzyki dla mas. No ale nie to żebym narzekał - nigdy bym nie śmiał ;)

niedziela, 17 maja 2009

Interakcje 2009

performance: Alexander Del Re
performance: Alexander Del Re
performance: Sara Leteorneau
performance: Leticia Santa Cruz
performance: Leonardo Gonzalez
performance: Leonardo Gonzalez
performance: Michelle Browne
performance: Michelle Browne
performance: Michelle Browne
performance: Anna Kalwajtys

Tydzień Interakcji dobiegł końca i pozostawił po sobie wiele świetnych zdjęć. Niemożliwością jest pokazanie ich tu wszystkich, dlatego na resztę zapraszam na galeriaoff.pl do galerii z poszczególnych dni. 
Każdy performance to niepowtarzalna okazja do zrobienia świetnych i niepowtarzalnych zdjęć, jednak robiąc takie zdjęcie, zawsze zastanawiam się czy powinno ono być dobre z mojego punktu widzenia, czy dobre jako dokumentacja performance. Dokumentacja jak to dokumentacja, nie jest jej istotą estetyka a wierne oddanie sytuacji i kontekstu wydarzeń, np. ruchu. Z kolei ja jako fotograf z przyzwyczajenia chyba już, zwracam uwagę na estetykę zdjęcia, kompozycję, światło, kolorystykę, rytm itd. Zdjęcia które pokazuję powyżej to te które moim skromnym zdaniem łączą wartość dokumentacji z estetyką.

niedziela, 3 maja 2009

Glamour skin retouch tutorial / Retusz skóry glamour - tutorial


English part on the bottom of the post.

Kiedy widzę na zdjęciach na naszych klasach i innych fotkach zdjęcia ze skórą wygładzoną tak że wygląda jak prawdziwy plastik to aż mnie skręca. Jednak znaleźć w internecie tutorial wyjaśniający jak odpowiednio retuszować skórę wcale nie jest łatwo. Nie wystarczy bowiem zwykłe rozmycie, albo inne automatyczne filtry w programach graficznych ułatwiające wygładzanie skóry. Żaden automat póki co nie jest w stanie idealnie zretuszować fotografii człowieka. Niezastąpiona jest tutaj żmudna ręczna praca człowieka. 
Na początek przykłady jak nie retuszować skóry.. Wszelkie blury, rozmycia, wygładzaniedają mizerne efekty i trącą niebywale amatorszczyzną. Nastęnie część właściwa poradnika. Tutorial wykorzystuje dwa podstawowe narzędzia photoshopa: Patch tool (skrót "J") oraz Dodge tool (skrót "O"). Na początek startujemy z retuszem większych niedoskonałości narzędziem Patch. Następnie używając narzędzie Dodge rozjaśniamy skórę pod oczam oraz jeśli to potrzebne w innych miejscach. Nastęnie użyłem jeszcze raz narzędzia Patch, żeby usunąć różnice w kolorze skóry które pozostały po rozjaśnianiu, ale to krok opcjonalny. Na sam koniec, najtrudniejsze zadanie, w tutorialu znacznie skrócone: usuwanie zmarszczek. Narzędziem Dodge w dużym powiększeniu, pracując de facto na pikselach, rozjaśniamy ciemniejsze strony zmarszczek - jako wklęsłości w skórze zmarszczki mają jaśniejszą i ciemniejszą stronę, może to wyglądać różnie na różnych zdjęciach, bo zależy głównie od oświetlenia sceny. 
Tutorial został zrobiony na Photoshopie CS4, ale powinien wyglądać identycznie na wcześniejszych wersjach. Pełną wersję próbną Adobe Photoshop CS4 działającą przez 30 dni można pobrać ze strony Adobe, po uprzednim zarejestrowaniu się tamże.
Pamiętać też należy, że wieeelce ułatwia sprawę odpowiedni makijaż przed sesją. 30 minut pracy wizażystki potrafi zaoszczędzić kilku godzin pracy przy Photoshopie. No i na koniec, oczywista oczywistość - zdrowa skóra modelki też wielce (o ile nie w największym stopniu ;) ) ułatwia pracę, ale na to już zazwyczaj nie ma się wpływu...
W tutorialu udział wzięły: Martyna Dróżdż - modelka, oraz Marta Kłopotowska - wizaż.

English
It's really hard to find a good tutorial of professional skin retouch technics. So here i come with my short mini video tutorial, with technics I usually use.
First part shows what technics you should not use, if you want to avoid plastic, artificial looking skin effect. Tutorial uses basic phtoshop tools: Patch tool (shortcut "J"), and Dodge tool (shortcut "O"). You basically start with retouching bigger spots with a Patch tool, then you brighten up skin under the eyes (or elswhere, when needed) with a Dodge tool. Then I used Patch tool again, to mask differences in color, that were visible after dodging some areas, however this is optional step. At the very end, I removed wrinkles with a Dodge tool using it in a very small scale. This step should take much more time, it's hard, and time consuming task at a pixel level, I just make it quickly for the tutorial. Removing the wrinkles is basically brightening up the darker sides of concavities (I'm sure this word is not correct ;)) in skin. How this looks on your photos depends on lighting of your scene. 
Tutorial was made using Adobe Photoshop CS4, but it should be compilant with previous versions. You can download full 30 days trial version of Adobe Photoshop CS4 on their official website.
Last thing to remember: proper make-up makes your work muuuch easier, 30 minuts of MUA's work, can save you couple of hours of computer retouch.

piątek, 24 kwietnia 2009

Careful with that camera Sir

Fotograficznie
Heh, wiosenne lenistwo, to już niemal miesiąc od kiedy ostatni raz się tu pojawiłem. Dziś dwa zdjęcia, bo inaczej dojdę do półrocznych zaległości. W maju wiadomo, Marchewa czasu nie ma ;) Dalszy ciąg sesji z Martą. Cukierkowo-glamourowo. To jej pierwsza sesja, poszło całkiem nieźle, wkróce następna sesja, już mniej cukierkowa, bardziej po mojemu. Próbuję robić serię fotografii które będą układały się w całość, ale na razie bez szczegółów, bo jeszcze nie wyjdzie i się będę musiał tłumaczyć ;) Pierwsza sesja z serii już za mną, z Kingą, następna właśnie z Martą, a kolejne, zobaczymy. Zacznę je pokazywać chyba jak skończę serię, czyli nie szybko, chociaż nie wiem czy powstrzymam się z pokazaniem zdjęć z pierwszej sesji, bo jestem z niej nadzyczaj zadowolony.
Chyba przydało by się jakiś tutorial tutaj wrzucić. Tylko jaki? O czym? Mam nadzieję że znajde troszkę czasu żeby coś takiego przygotować, choćby jakiś mikro poradnik. Tylko potrzebuję pomysłu na temat.
I małe przypomnienie, jeśli ktoś próbuje kontaktować się ze mną w sprawie sesji, to najlepiej mailowo, na gg nie mam czasu, a telefonu nie mam, bo mam telefonofobię. Maile proszę konkretne, żebym wiedział z kim rozmawiam, no i mile widziane portfolio, niekoniecznie profesjonalne oczywiście. Chyba będę musiał gdzieś tu na blogu zawiesić takie info na wierzchu.

Muzycznie
tym razem kawałek zupełnie nie powiązany z fotografiami z posta. Pink Flyd, Careful with that axe, Eugene. Kolejny psychodeliczny kawałek, odpływamy coraz dalej, także w czasie. Słuchać w nocy, po ciemku, samemu w pokoju, najlepiej głośno, w słuchawkach też da radę. A na 5:00 zakładamy pampersy...

poniedziałek, 30 marca 2009

I'd put you in the mirror, I put in front of me.

Fotograficznie
Na zdjęciu Marta. Zdjęcie sprzed jakiegoś tam czasu, gubię się już kiedy co robiłem. Jeszcze parę zdjęć z tej sesji wrzucę.

Ciekawe że im starszy jestem tym częściej zdaża mi się gubić w tym co jest snem, co jawą, co zbiegiem okoliczności, a co sprytnie ułożonym biegiem wydarzeń. Nie, oczywiście nie mam problemu z odróżnieniem jakwy od snu, po prostu śnią mi się czasem rzeczy które równie dobrze mogły by dziać się naprawdę, a czasem dzieją się rzeczy które równie dobrze mogły by być snem. Czasem wydarzenia zupełnie ze sobą nie powiązane okazują się kawałkami jednej wielkiej układanki, zupełnie jak we śnie o wielkiej konspiracyjnej intrydze gdzie każdy ma swoją rolę do odegrania i nic nie dzieje się przypadkowo. Niby przypadkowe wydarzenia układają się w sensowną historię, i tylko resztki zdrowego rozsądku nie pozwalają się doszukiwać w tym jakichś prawidłowości. Na przykład: idziesz sobie rano słuchając/nucąc piosenkę która tkwi uparcie w głowie od paru dni, w sklepie sprzedawca wita cię słowami z refrenu piosneki; wieczorem pijesz w barze; nieznajomy stawia ci drinka. Drink nazywa się tak jak zespół który nagrał kawałek tkwiący w twojej głowie. I tak dalej. Wiem, nie ma sesnu. Ale o czymś muszę tu pisać :) Do mojej piosenki-idee fixe też układa się połowa wydarzeń z ostatnich dni.

niedziela, 22 marca 2009

Stone Heart

Marysia, nadal z tej samej sesji, nadal super wychodząca. To chyba jedno z bardzo niewielu, o ile nie jedyne, z moich zdjęć w high key (czyli w wysokiej tonacji - pastelowe, nienasycone kolory, bez głębokich cieni) . No ale fakt, "too much photoshop" ;)

Muzycznie dziś zdecydowanie przeginam, jestem w stanie założyć się o piwo, że nikt tego nie wysłucha do końca. Atom Heart Mother - Pink Floyd... w czterech częściach.

środa, 18 marca 2009

Dream Sister



I znów Marysia. Bezsprzecznie świetnie wychodzi na zdjęciach. A w zanadrzu mam kolejnych kilka sesji, strasznie ciekawych zresztą, chyba muszę się streścić i kilka postów trochę szybciej niż zawsze napisać. Właściwie to mam ochotę trochę niechronologicznie powrzucać zdjęcia, no ale może uda mi się powstrzymać ;)

A, zapomniałbym. Założyłem sobie tumblra mr-marchew.tumblr.com to taki jakby mini blog-śmietnik. Zapraszam, chociaż wszystko to reposty tego co już wcześniej pokazywałem.

Znów dziś Jeff Buckley. "Dream Brother" tym razem. A muzycznie może się przerzucę na wklejanie tego co ostatnio było grane na koncertach w ulubionej knajpie "Vojak Svejk". Bo koncerty tam są pierwsza klasa.

czwartek, 26 lutego 2009

Broken Hallelujah


Fotograficznie
Marysia. Jak na pierwszą sesję zdjęcia wyszły bardzo dobrze. Nie mogę narzekać.

Zimowo
Jak przejść do wewnętrznego oceniania  zdjęcia w kategoriach innych niż estetyczne? Chyba lepiej zadać sobie ten trud, niż przeżywać kaca moralnego po fotografii pięknej i "fajnej".
Fotografia to chyba najmniej wdzięczna forma przekazu, bądź najtrudniejsza a ja najbardziej ułomnym fotografem jestem. Fotografia nigdy nie da widzowi tak bezpośredniego przekazu jak tekst czytelnikowi, nigdy nie wzbudzi tak żywych emocji jak muzyka. 
A po co w ogóle jakakolwiek twórczość ludziom? Czy to nie jest po prostu próba poszukiwania zrozumienia? Autor w twórczości jak w otrzewnej prezentuje co ma w środku, świadomie bądź i nieświadomie czekając na zrozumienie, pochylenie się nad losem, docenienie. Odbiorca treści, widz/słuchacz/czytelnik doświadczając twórczości, szuka w niej siebie, doszukując się w twórcy swego odbicia, i podobieństw do siebie. Uwzniośla swoje doświadczenia pokazane w lepszym świetle, wracając do nich drogami odkrytymi przez twórcę.  Chyba więc zarówno tworzenie jak i odbiór są okrzykiem samotności na pustyni miasta. Są anonsem towarzyskim wysłanym w zakorkowanej butelce. Poszukiwaniem życia na obcych planetach. It's a broken hallelujah.

środa, 18 lutego 2009

Lilac Wine



Fotograficznie
Ponownie Ola, to już chyba wszystkie zdjęcia z tej sesji. Sesja z początku grudnia 2008. Jestem z niej zadowolony, bo wróciłem blisko do tego co lubię, ascetyczne tła i dodatki, troszkę mniej konwencjonalnego oświetlenia. Na ostatnim zdjęciu znów latający flash, tym razem nic się nie rozmyło, Ola siedziała jak kamienny posąg. Chyba w końcu czas kupić te cholerne lampy, wypadało by zacząć używać bardziej profesjonalnego sprzętu, a nie jakichś wynalazków. Chociaż ostatnio miałem okazję porobić kilka zdjęć przy lampie 450W i sporym softboxie no i jednak nie jestem zachwycony. Choć może to tylko kwestia nauczenia się pracy z nowym sprzętem. 
Nie mogę też dojść porozumienia sam ze sobą - z jednej strony chciałbym nauczyć się robić porządne glamour, a jednak za każdym razem kiedy próbuję jestem zniesmaczony - i jakością techniczną zdjęć i ich spłycaniem. Co prawda nie robię zdjęć po to żeby wygrać World Press Photo, czy też zostać LaChapelle Bis bądź Saudkiem II, tylko robię je dla przyjemności, więc nie muszę sobie żadnych sztywnych kryteriów stawiać i mogę zupełnie bezstresowo cieszyć się robieniem mało ambitnych zdjęć glamour, ale... Choć mogą i nawet powinny, to jednak nie dają mi aż takiej satysfakcji. Ok - rób to co lubisz bardziej. Ambitniej. Tyle że im coś bardziej mainstreamowe tym mniej podoba się ludziom. Nie żebym robił zdjęcia pod kątem widza, niemniej jednak robienie zdjęć które nikomu się nie podobają jest trochę dziwne. Wymaga zbyt wielkiego samozaparcia, na które chyba mnie nie stać. A glamour najłatwiej wzbudza zachwyty...

Muzycznie
Dziś Jeff Buckley. Zmarł młodo wydawszy wcześniej tylko jeden album. A szkoda, bo byłoby co posłuchać. Pozostało nam tylko kilka świetnych piosenek. Dzisiaj Lilac Wine, z 1994. Pewnie nie ostatnia tutaj.

czwartek, 29 stycznia 2009

Linger On, Your Pale Green Eyes...


Fotograficznie
Ola. Świetna sesja, jeszcze kilka zdjęć z niej wrzucę. Z grudnia jeszcze, spore zaległości mam, jak zwykle oczywiście. Dla fanów Oli dodam, że można ją często w pewnym kultowym piotrkowskim lokalu gastronomicznym spotkać...

Znowu w jakiś tunel trafiłem, nic nie widzę, wszędzie ciemno, gdzieś tylko malutka kropka, zarys świateł karuzeli. Gdzieś tam gra muzyka, Lou Reed kręci się razem z Tobą na plastikowych koniach. 

Muzycznie
Dziś youtube dało ciała, nie ma ani jednego klipu z muzyką którą chciałem pokazać. No trudno, wrzucam od siebie, ("5 lat za posiadanie, 10 udostępnianie..."). The Velvet Underground - Pale Blue Eyes.