czwartek, 26 lutego 2009

Broken Hallelujah


Fotograficznie
Marysia. Jak na pierwszą sesję zdjęcia wyszły bardzo dobrze. Nie mogę narzekać.

Zimowo
Jak przejść do wewnętrznego oceniania  zdjęcia w kategoriach innych niż estetyczne? Chyba lepiej zadać sobie ten trud, niż przeżywać kaca moralnego po fotografii pięknej i "fajnej".
Fotografia to chyba najmniej wdzięczna forma przekazu, bądź najtrudniejsza a ja najbardziej ułomnym fotografem jestem. Fotografia nigdy nie da widzowi tak bezpośredniego przekazu jak tekst czytelnikowi, nigdy nie wzbudzi tak żywych emocji jak muzyka. 
A po co w ogóle jakakolwiek twórczość ludziom? Czy to nie jest po prostu próba poszukiwania zrozumienia? Autor w twórczości jak w otrzewnej prezentuje co ma w środku, świadomie bądź i nieświadomie czekając na zrozumienie, pochylenie się nad losem, docenienie. Odbiorca treści, widz/słuchacz/czytelnik doświadczając twórczości, szuka w niej siebie, doszukując się w twórcy swego odbicia, i podobieństw do siebie. Uwzniośla swoje doświadczenia pokazane w lepszym świetle, wracając do nich drogami odkrytymi przez twórcę.  Chyba więc zarówno tworzenie jak i odbiór są okrzykiem samotności na pustyni miasta. Są anonsem towarzyskim wysłanym w zakorkowanej butelce. Poszukiwaniem życia na obcych planetach. It's a broken hallelujah.

środa, 18 lutego 2009

Lilac Wine



Fotograficznie
Ponownie Ola, to już chyba wszystkie zdjęcia z tej sesji. Sesja z początku grudnia 2008. Jestem z niej zadowolony, bo wróciłem blisko do tego co lubię, ascetyczne tła i dodatki, troszkę mniej konwencjonalnego oświetlenia. Na ostatnim zdjęciu znów latający flash, tym razem nic się nie rozmyło, Ola siedziała jak kamienny posąg. Chyba w końcu czas kupić te cholerne lampy, wypadało by zacząć używać bardziej profesjonalnego sprzętu, a nie jakichś wynalazków. Chociaż ostatnio miałem okazję porobić kilka zdjęć przy lampie 450W i sporym softboxie no i jednak nie jestem zachwycony. Choć może to tylko kwestia nauczenia się pracy z nowym sprzętem. 
Nie mogę też dojść porozumienia sam ze sobą - z jednej strony chciałbym nauczyć się robić porządne glamour, a jednak za każdym razem kiedy próbuję jestem zniesmaczony - i jakością techniczną zdjęć i ich spłycaniem. Co prawda nie robię zdjęć po to żeby wygrać World Press Photo, czy też zostać LaChapelle Bis bądź Saudkiem II, tylko robię je dla przyjemności, więc nie muszę sobie żadnych sztywnych kryteriów stawiać i mogę zupełnie bezstresowo cieszyć się robieniem mało ambitnych zdjęć glamour, ale... Choć mogą i nawet powinny, to jednak nie dają mi aż takiej satysfakcji. Ok - rób to co lubisz bardziej. Ambitniej. Tyle że im coś bardziej mainstreamowe tym mniej podoba się ludziom. Nie żebym robił zdjęcia pod kątem widza, niemniej jednak robienie zdjęć które nikomu się nie podobają jest trochę dziwne. Wymaga zbyt wielkiego samozaparcia, na które chyba mnie nie stać. A glamour najłatwiej wzbudza zachwyty...

Muzycznie
Dziś Jeff Buckley. Zmarł młodo wydawszy wcześniej tylko jeden album. A szkoda, bo byłoby co posłuchać. Pozostało nam tylko kilka świetnych piosenek. Dzisiaj Lilac Wine, z 1994. Pewnie nie ostatnia tutaj.