modelka: Kinga
mua: Marta Kłopotowska
Fotograficznie
Część dalsza "Złotej Klatki". Drut kolczasty jak się okazuje wcale nie jest taki łatwy do opanowania jak by się wydawało. Najpierw sam się pokułem sklecając tą "klatkę", a następnie modelka w trakcie sesji przeszła niemal drogę krzyżową próbując utrzymać na nagim ciele ciężki kawał ostrego drutu kolczastego. Po tygodniu podobno nie było już śladów ;)
Ponadto mam urlop od robienia zdjęć, więc kończą mi się zdjęcia do publikacji. Chociaż z drugiej strony zdjęcie w dzisiejszym poście jest sprzed 4 miesięcy :> Trzeba by się ruszyć i coś zrobić, bo straaasznie długo nie robiłem żadnej dobrej sesji dla siebie. Została mi tylko jedna jedyna jeszcze nie publikowana. A robię mało przez ciagły brak czasu, spowodowany imprezami, lenistwem, albo innymi zleceniami. Na szczęście pomysły jakieś mam, nawet jeden dosyć ekstremalny, jeśli dojdzie do skutku, będzie niezły hardkor ;) Będzie sporo przygotowań, w trakcie sesji będzie ciężko i niebezpiecznie, ale mam nadzieję że rezultaty będą to wynagradzały. Cały czas zastanawiam się nad modelką. Ale na razie nic więcej nie będę zdradzał.
Muzycznie
No tak, aż dziwne że jeszcze nigdy tego nie było. Może właśnie najdłuższa droga prowadzi do domu, do początku. Ten zespół to wiele moich wspomnień i prawie cała moja młodość. To mój pierwszy świadomy kontakt z muzyką, to coś co mnie wychowało i ukształtowało na długie lata moje gusty muzyczne. Kurt to, jak dostrzegam po czasie, jeden z niewielu wokalistów, u którego właściwie nie było podziału na osobowość sceniczną a prywatną. Na scenie był sobą, nikogo nie udawał, nie tworzył swojego imageu. Być może jego prawdziwość i szczerość była zbyt ciężka by ją dalej znosić i dlatego ta historia skończyła się w taki właśnie smutny sposób. Pocieszające jest to że jego wpływ na muzykę był tak wielki, że i on i zespół pozostaną w zbiorowej świadomości na zawsze.
0 comments:
Prześlij komentarz