czwartek, 31 lipca 2008

Aspirational TV

OK, ten post nie ma nic wspólnego z fotografią, ale co tam ;) Heh, jak to miło trafić na kogoś kto zauważa i myśli co ty, ale na dodatek ma niezwykły talent (i środki) by to zwięźle i jasno wyrazić. Więc zamiast mojego biadolenia na kilka postów, zapraszam do obejrzenia tego boskiego video (o ile jakimś cudem jeszcze go na necie nie widzieliście). A potem wracajcie przed telewizornie... ;)



Embedded Video


Blogged with the Flock Browser

wtorek, 29 lipca 2008

W krainie niebytu

Jest takie miejsce, na pół w naszych głowach, na pół w rzeczywistości, nie całkiem tu czy tam, tylko po trochu obecne, ale nigdzie tam gdzie się szuka. Trafiają tam osoby, rzeczy, wspomnienia, marzenia. Trafiają wtedy, kiedy nie mają już miejsca w naszej rzeczywistości, ani w marzeniach do których można dążyć. To taka prawie kraina snu, gdzie jest to co niemożliwe, lub zbyt mało prawdopodobne. Trafiają tam osoby których już nigdy nie spotkamy, rzeczy których nigdy nie będziemy mieć, wydarzenia, których już nigdy nie przeżyjemy. Swego rodzaju repozytorium i inspirator snów. Z czasem to miejsce się rozrasta. Czasem kiedy tam zaglądam, widzę coraz więcej osób i wydarzeń. Najsmutniej jest widzieć tam ludzi, ludzi którzy ciągle są, ale jakby ich nie było.

Moja przyjaciółka Lynn zrobiła kiedyś piękny performance o tym jak ludzie przychodzą i odchodzą z naszego życia. Po kolei kładła nad płomieniem świecy karty papieru. Kiedy ogrzewał je płonień świecy, na chwilę, zanim zajęły się ogniem i spłonęły, pojawiały się na nich imiona, napisane wcześniej sokiem z cytryny, który mimo, że niewidoczny, ciemnieje kiedy się go podgrzewa.

Tak wiele osób które spotykamy, czasem ważnych osób, odchodzi, mimo, że są.



Na zdjęciu Jan Świdziński, legenda polskiego performance. Zdjęcie z Interakcji 2008.

Blogged with the Flock Browser

poniedziałek, 21 lipca 2008

All my life I've been searching for something

Rano wszystko robię automatycznie. Ubieram się, wychodzę do pracy. Zawsze rano w drodze do pracy mam najlepsze chwile dnia. Próbuje poskładać zapamiętane skrawki snów w całość, słucham muzyki. Nawet myśli jakoś składniej przychodzą do głowy. Powietrze inaczej pachnie, muzyka brzmi lepiej. Kiedy później, po południu, próbuje sobie przypomnieć o czym myślałem, to tak jakbym próbował przypomnieć sobie sny. Tak jak dzisiaj. Nie napiszę o tym o czym myślałem i planowałem napisać dziś rano. Nie pamiętam. Tak jak i w zeszłym tygodniu, i tak jak jeszcze wcześniej. Czasem mam ochotę iść dalej, kontynuować spacer rano przez miasto. Cieszyć się tymi chwilami jeszcze dłużej. Ale wtedy przypominam sobie, że to co najlepsze nie może trwać zbyt długo, bo powszednieje, jeśli mamy czegoś pod dostatkiem, to magia znika. I skręcam w szarą uliczkę która wiedzie do miejsca gdzie kolejny raz spędzam 8 godzin dnia.


Zdjęcie z chałtury, lepszych nie mam ostatnio. Paula & Ariel.

A z odgrzewanych kawałków muzycznych: Foo Fighters - "All my life"
Ciekawe kto zgadnie o czym naprawdę jest ten tekst. No i niestety oryginalnego teledysku nie da się tu wkleić, bo zespół się nie zgadza i youtube zablokowało możliwość embadowania ich klipów, na szczęście ciągle można je obejrzeć na stronie youtube.