modelka: Kinga, mua: Marta Kłopotowska
Fotograficznie
Ok, obiecuję to już ostatni raz ta seria z Kingą, bo pewnie się monotonnie zrobiło. Widać tylko, że ciężka sesja z kłującym drutem jak najbardziej się opłacała bo przyniosła świetne rezultaty. Ilość zdjęć, pewnie też dowodzi, że taki minimalizm najbardziej mi pasuje, z czego właśnie teraz zdałem sobie sprawę :) Szczęście, że kolejna seria będzie podobna. Właściwie zdjęcia z Kingą i następne, które dopiero pokażę miały być częścią tryptyka, jednak jak na razie się okazało, jest jedynie dyptyk. Trzeciej sesji zabrakło. Może jesień coś nowego wniesie w tej materii.
Sesje do kalendarza Vojaka Svejka idą dobrym torem, niemal połowa już za mną, a rezultaty co najmniej interesujące. Strasznie mnie denerwuje, kiedy zdjęcia wychodzą zupełnie inaczej niż planuje, ale z drugiej strony są przez to interesujące - bo jest w nich zdecydowanie więcej niż moja skromna wyobraźnia byłaby w stanie wnieść.
Oprócz kalendarza ruszyłem też ostro z sesjami dla siebie samego, czyli robię to z czym obijałem się strasznie przez duuużą część roku.
Muzycznie
Miałem wrzucić the Passanger, ale przecież to wszyscy znają... więc wybrałem inny hicior Iggy Popa - Livin' on the Edge of the Night. Ehh ten refren, takiej muzyki już nikt teraz nie robi...
3 comments:
fajne te zdjecia powyzej, choc mogly by byc ciut jasniejsze
dzięki :)
a żeby było jaśniejsze, wystarczy ciut rozjaśnić monitor ;)
podziwiam.
Prześlij komentarz