czwartek, 26 lutego 2009

Broken Hallelujah


Fotograficznie
Marysia. Jak na pierwszą sesję zdjęcia wyszły bardzo dobrze. Nie mogę narzekać.

Zimowo
Jak przejść do wewnętrznego oceniania  zdjęcia w kategoriach innych niż estetyczne? Chyba lepiej zadać sobie ten trud, niż przeżywać kaca moralnego po fotografii pięknej i "fajnej".
Fotografia to chyba najmniej wdzięczna forma przekazu, bądź najtrudniejsza a ja najbardziej ułomnym fotografem jestem. Fotografia nigdy nie da widzowi tak bezpośredniego przekazu jak tekst czytelnikowi, nigdy nie wzbudzi tak żywych emocji jak muzyka. 
A po co w ogóle jakakolwiek twórczość ludziom? Czy to nie jest po prostu próba poszukiwania zrozumienia? Autor w twórczości jak w otrzewnej prezentuje co ma w środku, świadomie bądź i nieświadomie czekając na zrozumienie, pochylenie się nad losem, docenienie. Odbiorca treści, widz/słuchacz/czytelnik doświadczając twórczości, szuka w niej siebie, doszukując się w twórcy swego odbicia, i podobieństw do siebie. Uwzniośla swoje doświadczenia pokazane w lepszym świetle, wracając do nich drogami odkrytymi przez twórcę.  Chyba więc zarówno tworzenie jak i odbiór są okrzykiem samotności na pustyni miasta. Są anonsem towarzyskim wysłanym w zakorkowanej butelce. Poszukiwaniem życia na obcych planetach. It's a broken hallelujah.

1 comments:

Unknown pisze...

"Hallelujah" uwielbiam wszystkie wersje:] polecam włoską

Prześlij komentarz