Kolejne zdjęcie z ostatniej sesji z Martyną. Tym razem to nie wielokrotna ekspozycja, a długi czas naświetlania i "latający" flash, w kompletnym mroku. Przy tej technice, rezultaty są w pewnej części przypadkowe, dlatego planuję jeszcze trochę poeksperymentować. Bo o ile ekspozycje można sobie pięknie zaplanować do ilości wyzwolenia flasha, o tyle ruchy modelki - nawet zaplanowane - to czysty chaos i przypadek. Chaos z jedną prawidłowością - te ruchy oddają niepowtarzalnie ducha/"osobowość motoryczną" modelki. Jeden minus takich zdjęć - są dosyć czasochłonne.
Technicznie
A teraz głónwy powód dlaczego post pojawił się na blogu tak szybko po drugim. W tanich kompaktach opcją chyba już zawsze dostępną oprócz robienia zdjęć, jest kręcenie filmików. I nikogo to nie dziwi. Dla aparatówy turystyczno/imprezowych to rzeczywiście fajna i przydatna opcja. Wiadomo też że żadnemu poważnemu fotografowi taki wodotrysk nie jest potrzebny, bo wiadomo - fotograf to fotograf i robi zdjęcia a aparat to aparat i ma robić dobre zdjęcia a nie filmy. Od filmów są kamery. Z łączenia wszsytkiego po trochu nigdy nic dobrego nie wychodziło, jakość wszystkiego była "wyśrodkowana", żeby nie powiedzieć średnia. Na koniec pozostają kwestie techniczne, no bo jak robić filmy lustrzanką.
Nie dziwi zatem, że kiedy Canon ogłosił, że nowy model Canona 5D (to te z najwyższej półki, jeśli ktoś się nie orientuje, oczywiście lustrzanka), ma posiadać możliwość kręcenia filmów, zapanowała konsternacja, przerywana gdzieniegdzie wybuchami śmiechu. Chwilowo i ja zwątpiłem w poczytalność zarządu Canona. Wszystko to jednak do czasu. Teraz można pokutować za wyśmiewanie, i szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia, oglądając przykładowy materiał nakręcony właśnie Canonem 5D. Zapraszam do oglądania:
Pominę tylko milczeniem, że nakręcenie tego najnowszą lustrzanką Canona, plus użycie 11 Canonowskich obiektywów, to jak liczę na oko koszt grubo powyżej 50 tys. zł. Zatem... filmów Marchewy na blogu szybko się nie spodziewajcie ;)Muzycznie
Dzisiaj muzyka niezwykła. Właściwie niezwykły album. Rzadko zdarza mi się trafić na album z którego nie jestem wstanie wybrać najlepszej/kilku najlepszych piosenek. Przeglądałem dziś liste odtwarzania w iTunes, i patrząc na ilość gwiazdek, czyli moją ocenę, widziałem same 4-ki i 5-ki. To się nie zdarza. Nawet w Dark Side of the Moon! Nie mogę wybrać piosenki którą tu pokazać, bo wszystkie tak samo na to zasługują. Będę strzelał. Czyj to album, jaki to album? Syd Barret, The Madcap Laughs. Voila!
2 comments:
tararararaaa, działa :D
Marchewa niech robi zdjęcia, a nie filmy. zdjęcia są wystarczająco zajebiste ;)
esz no normalnie siem piontku nie mogem doczekać!.
:*
Co z tego że technika czasochłonna jak daje takie ciekawe efekty :)
Co do wystawy: żałuję że wcześniej sie o niej nie dowiedziałam. Tak to jest jak reklama nie dociera do zainteresowanych.. :)
A robienie filmów aparatem to tak jak robienie zdjęć kamerą :P do kichy. ;]
Prześlij komentarz